Nie mam co pokazać. Cały czas robię stronę na zaliczenie do szkoły. Próbuje się uczyć. Nie dotykam nawet szydełka. Włóczki też pochowałam i nawet na nie nie patrze. Czasem na mnie jakaś wyskoczy i prosi, żeby się nią zająć, ale jestem nieugięta.
Żeby nie było tak zupełnie pusto to pokaże Wam trochę moich bazgrołów.
Na nudnych zajęciach z przedsiębiorczości rysuje. Chyba dlatego, że to jedyne zajęcia na których nie mam dostępu do komputera.
i jeszcze
i jeszcze trochę
Takie bardzo szybkie szkice rysowane w zeszycie.Parominutowe, więc proszę się nie śmiać. Przeważnie 2, 3 minuty góra 5 min. Na więcej nie ma czasu. Mimo wszystko coś na tych zajęciach trzeba robić.
Tego posta o "Ofiarach losu" nie usunęłam. Ja go tylko ukryłam. Nie mogłabym go tak po prostu usunąć. Przede wszystkim ze względu na Wasze miłe komentarze. Chcę, żebyście wiedziały, że to co tu piszecie
jest dla mnie ważne. Mam dostęp do posta i do waszych wypowiedzi. Mogę w każdej chwili sobie wejść i poczytać.
Dlaczego go ukryłam? Hymm.Chyba tak będzie lepiej. Było mi przykro. Chciałam się wygadać. Dziękuje Wam, że mnie wysłuchałyście.
Pod wpływem impulsu ograniczyłam dostęp do bloga. Dlaczego? Po prostu nie chciałam, żeby wszyscy go czytali.
W dodatku usłyszałam od kogoś parę przykrych słów, że jestem "ofiarą losu" i dlatego pisze bloga. Dowartościowuje się w ten sposób, bo wszyscy mi piszą: fajne, albo super. Zresztą wszyscy co tu wchodzą to są ofiary losu. Założyłam sobie takie kółko życiowych nieudaczników. Tylko marudzę, narzekam i tak się potem wzajemnie dołujemy. To jeszcze nie wszystko. Jestem ofiarą losu, bo potrafię być bezinteresowna. Pomagam innym i nie che nic w zamian. Jestem naiwna, łatwowierna i bawię się w Matkę Teresę.
W moim świecie to normalne, że ludzie sobie pomagają. Jeżeli ktoś tego nie rozumie to trudno. Widocznie jestem z innej bajki.
Wole już być ofiarą losu niż bezwzględną, fałszywą i dwulicową świnią.
Blog wraca na publiczne forum. Przepraszam Was za to całe zamieszanie.
W ogóle myślałam, że to będzie dużo łatwiejsze. Wyślę zaproszenia stałym bywalcom i po kłopocie. W końcu doszłam do wniosku, że chyba dam sobie spokój. Tyle ludzi do mnie zagląda i ciężko mi to wszystko ogarnąć. Na pewno kogoś ominę i sprawie mu przykrość, a tego nie chce.
Nie ma co się dołować. Jest karnawał. Bawmy się jak tylko mamy okazję. O np. tak:
Umieszczam mój rysunek z przed paru lat. Nie mam nic nowego do pokazania.
Rysunek powstał pod wpływem( nie, nie alkoholu) a piosenki Kombi
Rzadko pisze o moich gustach muzycznych. W ogóle rzadko pisze o czymś innym niż szydełkowanie i temu podobne, ale dziś zrobię wyjątek. Dlaczego? bo...
Zakochałam się. Naprawdę zakochałam i przepadłam bez reszty. Teraz słucham, słucham i podśpiewuje sobie. Nie wiele rozumiem, ale coś tam łapie poszczególne zwroty słowa. Resztę córka mi tłumaczy, bo to dzięki niej zaczęłam słuchać.
Piękne, nastrojowe i poetyckie piosenki. Podaje kawałek tekstu "Los Momentos". Tłumaczenie nasze własne więc jak ktoś zna dobrze hiszpański niech się nie śmieje proszę.
Twoja
sylwetka wędruje
Z
dusza smutną i senną
Zorza
nie jest niczym nowym
Dla
Twoich wielkich oczu i czoła
Niebo
i jego gwiazdy
Zostały
nieme, dalekie i martwe
Dla
Twojego umysłu
Kiedy
byliśmy dziećmi mówili nam
Całe
życie przed Wami
Kiedy
jesteśmy dorośli
Umarły
te chwile
Zasiali
niepewność i strach
I tak minęło nam życie...
Pokaże Wam jeszcze ostatnie wytwory moich rąk. Zrobione jeszcze przed świętami jak dopadły mnie demony i spać nie mogłam. O 4 rano wstawałam i robiłam broszki. Oto kilka z nich:
Po co sama nie wiem. Chyba żeby nie myśleć, nie przemyślać. Dlaczego tak, a nie inaczej? Pewne rzeczy po prostu się dzieją i nie mamy na nie wpływu,ale czy na pewno?
Dobrze, że ten rok się już skończył. Nie był zły. Zdarzyło się dużo dobrych rzeczy, ale przykrych niestety też. Odeszło parę osób, które w jakiś sposób były dla mnie ważne i miały wpływ na moje życie. Na to co robię i kim jestem.