Witajcie!
Dalej mam młyn. Wywożenie mebli. Segregowanie ciuchów, drobiazgów, talerzy, garnków. Co wyrzucić, co zabrać co oddać ? Nie jest to łatwe. Przecież to całe życie mojej mamy. Rzeczy gromadzone przez kilkadziesiąt lat.
We wtorek oddaje klucze od mieszkania i pewno odczuję pewną ulgę. Nie będę musiała biegać między jednym domem a drugim. W końcu będę mogła się zająć przygotowaniem do świąt.
Nie mam nowych prac, ale pokażę Wam kilka rzeczy które przyniosłam od mamy.
Fiołek zrobiony na szydełku z włóczki.
Nie uwierzycie, ale ma on już 16 lat. Wyprałam go w pralce dzięki temu nabrał kolorów i pięknie pachnie proszkiem do prania.
Moja mama bardzo lubiła kwiaty, ale nie miała do nich ręki. Każdy żywy kwiatek doniczkowy, który jej podarowałam wytrzymywał góra 3 miesiące. Zapominała podlewać i usychał, albo go zalewała i gnił. Czasem wszystko robiła jak trzeba, a on i tak marniał. Dlatego postanowiłam zrobić mamie kwiatka na szydełku i jak widać to był dobry pomysł.
Pokażę Wam jeszcze dwa moje obrazki znalezione za szafą u mamy. To się nazywa poszanowanie sztuki mojej ha ha.
Tak serio to sąsiadka mi mówiła, że one kiedyś spadły tam i nikt ich nie umiał wydostać.
Szczerze mówią to ja już dawno o nich zapomniałam. Malowałam je chyba jakieś 20 lat temu.
"Przed burzą"-olej na płótnie
"Pod lasem"-olej na desce
I to by było na tyle. W następnym poście pewno pokażę już coś z nowych prac. Pomysłów mam sporo tylko ostatnio czasu
brak.
Pochwalę się jeszcze pierwszą kartką świąteczną jaką dostałam od JUTY
Śliczna jutowa karteczka zrobiona przez Jutę.
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu
Eve-Jank