piątek, 22 października 2010

Jesiennie, spacerowo i liściowo.

   Wczoraj u nas sypnęło śniegiem i nie był to wcale śliczny bialutki puszek. Wiało, sypało i zrywało kaptury. Szłam akurat do pracy w tej zamieci.Brrrrrrrr coś okropnego. Przemokłam i zmarzłam. Uświadomiło mi to, że znowu coś ucieka mija kolejny rok.

  Po pracy wzięłam psa i poszłam na łąkę. Chciałam przemyśleć pewne sprawy. Tak mi się trochę pogmatwało ostatnio.Chodziłam liście szeleściły pod nogami. Rozważałam różne warianty. Staram się myśleć pozytywnie. W końcu będzie co będzie. Trochę chyba za bardzo martwię się na zapas.
 One tak kusiły kolorami. Wręcz krzyczały do mnie żeby je pozbierać. Nie mogłam się oprzeć przyniosłam całą stertę pięknych kolorowych liści klonu. Zrobiłam z nich coś czego nie miałam w tym roku robić, a co robiłam zawsze jesienią.Dlaczego nie miałam robić? Czasu mało. Ważniejsze rzeczy czekają w kolejce. Uczyć się trzeba i....e tam co mi tam. Czasem potrzebna mała odskocznia. Pewnie się domyślacie co? Tak, tak sami zobaczcie:
 Bukiet z liści klonu bardzo łatwo zrobić. Ja składam liście na pól i zwijam w rulonik potem dokładam następny i obwiązuje mocno sznurkiem. Jeżeli ktoś jeszcze tego nie robił to polecam spróbować. W końcu nawet jak kilka liści zmarnujecie to nic się nie stanie.
   Moherowego misia jeszcze zrobiłam. Oto on:
Coś szydełkowego musi być. W moim przypadku to już chyba nałóg.

                                            Pozdrawiam Was serdecznie  eve-jank

Ps. Dziś znowu piękna słoneczna jesień. Liście można iść zbierać. Może znowu okrężna droga będę wracać i do parku zajrzę.
  Znowu baner zmieniłam . Zauważyliście? Troche tak w ramach ćwiczeń w Corel'u ( jasne usprawiedliwiam się)