czwartek, 30 grudnia 2010

Panda, moje kapcie i reszta niespodzianek

   Witajcie!
 Święta przeleciały szybko i wcale nie tak leniwie jak bym chciała. Wam pewno też szybko minęły, zbyt szybko. Ja oczywiście odpoczywałam z szydełkiem w ręku. W drugi dzień Świąt urodził mi się Pan Panda.
Nadałam mu imię Szczepan. Pandy nie są przyzwyczajone do mrozów dlatego zaopatrzyłam go w ciepły szalik. Buzia i nos wyszyte, oczka z guzików. Wysokość 25 cm.
 W ostatnim poście pokazałam kapcie szydełkowe jakie zrobiłam swoim córką. Pisałam też  jak zrobić takie kapcie. Córki zadowolone więc zrobiłam i dla siebie kwadratowe kapciochy.
A tu przed zszyciem. Polecam, bo robi się je szybko i są cieplutkie.
 Pochwale się jeszcze prezentem jaki dostałam od szefa. Oczywiście koleżanka też dostałam. Miły prezent nam szef zrobił. Na sylwestra się przyda.
Jeszcze karteczki dostałam od koleżanek blogowych.
Od Zuli  świąteczna i imieninową

i od Kasi
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę Wam udanego sylwestra.
 Zabawy do białego rana dobrej zabawy i szampana .

W Nowym Roku 2011 wszystkiego dobrego, samych słonecznych dni.
 zrób klik   życzenia
                                                                  życzy
 Eve-Jank

sobota, 25 grudnia 2010

Świąteczne marudzenie, prezenty, schemat na kapcie i szalik wigilijny

  Witajcie !!! 

Wpadłam, żeby sobie pomarudzić. Wytrzymacie ? Oj jak mi te przygotowania do Świat dały w tym roku w kość.  Dzień przed wigilią byłam załamana, że nie zdążę z niczym. Wykończona bieganiem, sprzątaniem itp. Na szczęście wszystko się udało.

   Dobra dość marudzenia. Pochwale się prezentami. Najpierw te zrobione przez moją Natalkę.
Oboje z mężem dostaliśmy zwierzątka o takie:
Ja dostałam motyla a mąż gada. Pudełka oczywiście też sama zrobiła. Czyż nie są urocze?
Natalka dla swojej siostry również zrobiła prezent.
Skarpetę szydełkową,. Można ją zawiesić,a w środku są cukierki.

 Dobra teraz czas na moje prace. Na prezenty dla swoich córek zrobiłam kapcie na szydełku. Wzór dostępny w necie . Znalazłam go o tu wzór na kapcie . Ja go trochę zmodyfikowałam. Zrobiłam o jeden kwadrat mniej.Robiłam z podwójnej włóczki, szydełkiem nr 4. .Wzór kwadrata też trochę inny.
 Umieszczam swój schemat. Może ktoś skorzysta.
  Proszę się nie śmiać. Wiem,że jest koślawy, ale może coś z tego zrozumiecie. Jeżeli nie to zawsze możecie skorzystać z oryginalnego wzoru, który znajduje się pod linkiem. Polecam zrobienie takich kapci jak ktoś jeszcze nie robił. Robi się je bardzo szybko, chodzi się fajnie i ciepło w nóżki jest. Kapcie już są przetestowane przez moje córki. 
   W wigilie byłam już tak zmęczona, że nic mi się nie chciało. Dosłownie nic. Tylko jak ja długo mogę robić nic? 10 minut ? Pół godziny? Nie wytrzymałam . Chwyciłam za szydełko i zaczęłam robić szalik. Dziś skończyłam o proszę już mam:
Zrobiony z akrylu szydełkiem nr 4,5  Długość 250 cm (może byłby dłuższy, ale włoczka się skończyła) szerokość 17 cm. Wieczór go wypróbuje. 

    Mam nadzieję, że Was nie zamęczyłam. Czasami jak już zacznę pisać to skończyć nie mogę. W ogóle to wybaczcie jeżeli piszę trochę bez składu. Spałam tylko 4 godziny. Poszłam z córkami na Pasterkę, a wstać trzeba było rano o 6 do pracy...ech ale i tak nie żałuje. W końcu Pasterka tylko raz do roku.
   
                                                                   Pozdrawiam Was świątecznie
Eve-Jank

wtorek, 21 grudnia 2010

Kartki, skończony szalik i skarpetki na choinkę

 Witajcie kochani
 Święta coraz bliżej. Przygotowania trwają. Sprzątanie, zakupy, pieczenie i cała masa spraw do załatwienia. Sami wiecie jak to jest. Weekend cały spędziłam w szkole i jeszcze kilak godzin w pracy.. Nie miałam głowy już na nic innego. Od wczoraj zabrałam się za przygotowania do Świąt ....

  Moja córka karteczki zrobiła jak co roku. Poszły w świat do rodziny i znajomych. O takie.
 W między czasie oczywiście szydełkuje. Nie wszystko mogę na razie pokazać, bo część rzeczy przeznaczona jest na prezenty. Pokaże Wam jakie śmieszne ozdoby choinkowe zrobiłam.
szydełkowe ozdoby na choinkę
Opis do zrobienia tych skarpeteczek choinkowych znalazłam na blogu Wiki  post z 8 listopada "Jak zrobić skarpeteczki Mikołajowe" Polecam, robi się je bardzo szybko. Wiki umieściła schemat i pokazała dokładnie jak się je robi.
Mój pies Czarek. Zdjęcie nienajlepsze, trochę nie ostre, bo uchwycone w biegu. Musiałam jednak Wam je pokazać. Pies cieszy się ze śniegu jak małe dziecko, a ja trochę mniej. Jednak jak patrze na niego to humor mi się od razu poprawia. 
 Jeszcze szalik. Skończyłam go już kilka dni temu. Razem z rękawiczkami prezentuje się o tak:
Ma 260 cm długości i jest cieplutki mimo tych dziur. ..
    Do Świąt pewnie już nic nie napisze dlatego chce Wam złożyć życzenia.

  Zdrowych, pogodnych w spędzonych w gronie rodzinnym Świąt Bożego Narodzenia 
                                                                                           życzy eve-jank
  

środa, 15 grudnia 2010

Aniołek od Justynki, Kot od Sanki, mój misiek i kawałek szalika

  Oj sporo tego dzisiaj. Mam nadzieję, że Was nie zanudzę. Zacznę od swojej pracy.Misia  zrobiłam na syzdełku o takiego w żółtym szaliku.
Czeka sobie na nowego właściciela w galerii Pipsztyki . Ma na imię Przemek. Lubi dzieci i jest bardzo towarzyski. Łatwo nawiązuje nowe znajomości.

    UWAGA! Teraz będę się chwalić. Zupełnie niespodziewanie przyszedł do mnie lis z aniołkiem i pięknymi życzeniami od  Justysi SweetCandyDreams . Sami zobaczcie jaki cudny aniołek. Jakie piękne życzenia, a wszystko spakowane w śliczny taftowy woreczek. Buziaki kochana. Naprawdę nie spodziewałam się. Co prawda wiedziałam, że Justyna uszyła aniołki i że będzie nimi obdarowywać znajomych. Nie przypuszczałam jednak, że jedną z tych osób które zasłużyły na to wyróżnienie będę właśnie ja. Muszę przyznać, że zadawała mi ostatnio na gadu dziwne pytania, które mogły wzbudzić moją podejrzliwość. Jednak nie wzbudziły, ani trochę nie wzbudziły. Miałam piękną niespodziankę.
Na zdjęciu po niżej same życzenia, żebyście mogli przeczytać. Urocze i bardzo osobiste.

Jeszcze jedna niespodzianka od Sanki Kot Gryfin.Wygrałam go w Sankowym Candy. Jest śliczny. Oto on:
Takie oryginalne Sankowe koty można kupić w Sankowie. Sama robię zabawki na szydełku dlatego potrafię docenić wykonanie i pomysłowość. Kot jest normalnie przefajny i zabawny. Na razie siedzi u mnie na biurku.  Nie wiem czy długo posiedzi, bo moim córką bardzo się spodobał. Więc jest możliwe, że niedługo wprowadzi się do ich pokoju. Koty to w końcu bardzo niezależne stworzenie. Daje mu więc wolną łapkę.

Myślicie, że dobrnęliście do końca. A to jeszcze nie koniec. Coś mnie wczoraj napadło i kupiłam sobie niebieskie rękawiczki, bo lubię niebieski kolor. Za całe 3 zł są bardzo cieplutkie. Pomyślałam sobie, że idealnie będą pasowały do niebieskiego szalika który zrobiłam jakieś 2 lata temu. Po przyjściu do domu przeszukałam wszystko. Szalika nie ma. Olśniło mnie. Przecież ja go zgubiłam  w tamtym roku. Osz ze mnie jest . Pomyślicie sobie jak można zgubić szalik? Oj można, można. Nic to ja się tak szybko nie poddaje. Znowu zabrałam się za szukanie tym razem niebieskiej włoczki. Znalazłam kolor bardzo zbliżony do moich rękawiczek. Tyle już mam. 

Szalik ażurowy.Obawiam się, że na inny nie starczy mi włoczki. Nic to w końcu wiadomo, że te dziury to grzeją najbardziej he he no zobaczymy.
                                             Pozdrawiam serdecznie eve-jank

Ps. To był naprawdę długi post. Medal się należy tym którzy wytrwali do końca. Medalu nie mam, ale może choć piosenka w nagrodę. 
George Michael - Wham - Last Christmas [1985] (Original Laser Pioneer Karaoke FAKE!!!! only musik video no subtitles for karaoke using!!!
Świątecznie się zrobiło.

niedziela, 12 grudnia 2010

"...za oknem grad a w sercu dziki cwał.."

"...Za oknem wiatr 
a w sercu grają już smyki
za oknem grad
a w sercu dziki cwał
za oknem deszcz..."


 Golec uOrkiestra - Za oknem wiatr  Polecam Golców na dobry początek dnia.

  Pogoda paskudna. Za oknem faktycznie grad, śnieg z deszczem brrry....W moim sercu dziki cwał, który zmusza mnie do tworzenia. W taką paskudną pogodę narodziła się para Lemurów. Dlaczego znowu lemury? Chyba dlatego, że mi się z ciepełkiem kojarzą. Lubię lato, gorące i upalne. Zapach prania na balkonie. Chodzić w japonkach i krótkich spodenkach ech się rozmarzyłam. W sumie zima też ma swoje uroki.
  Na prezent dla Natana zrobiłam reniferk. Mogę już go pokazać, bo kolega mojej córki został już obdarowany.

Reniferek

 Niepodziewaną niespodziankę dostałam. Pochwalić się muszę. Wczoraj wpadła do mnie koleżanka. Dosłownie wpadła. Dzwoni telefon:
-Jesteś w domu?
-Tak.
Fajnie to ja za chwilę będę u Ciebie. Coś Ci przywiozę.
Przywiozła coś takiego:
Jak wiecie dla mnie to są  prawdziwe skarby. Dziewczynom przywiozła słodycze i owoce. Ech życie jest piękne. Basia dzięki -buziaki przesyłam.

       Życzę Wam udanego tygodnia i samych miłych niespodzianek.
                                                                                      Pozdrawiam 
Eve-Jank

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Mikołajowo--zdałam programowanie na 1 semestr

  Byliście grzeczni? Tak? Na pewno? To dobrze, bo on już do Was idzie. Nie wiecie kto? Zaraz Wam pokaże.
 Mikołaj robiony jeszcze we wrześniu. . W sumie powstało tych Mikołajów 6 sztuk wykonanych na specjalne zamówienie. O takie:


Mikołaje
 Nie pokazywałam ich wcześniej, bo byście chyba umarli ze śmiechu. Pomyślelibyście, że mi do reszty odbiło.

 Dziś jak najbardziej na czasie.
    Dla swoich bliskich i znajomych też przygotowałam prezenty mikołajowe, ale na razie ich nie pokaże.

  Mogę się pochwalić swoim prezentem. Dostałam coś ślicznego i bardzo potrzebnego. Rzecz o której marzyłam od dawna. Pewno się nie domyślacie co to, ale zaraz Wam pokaże.
 Mój własny osobisty pendrive . Nie będę musiała już pożyczać od córki odtwarzacza MP3. Mąż nie wytrzymał i dał mi go wcześniej, bo już w piątek. Wiedział, że przyda mi się na sobotnie i niedzielne zajęcia. Od razu zrobiłam sobie na niego misiowe-szydełkowe etui.

   W sobotę mieliśmy egzamin na zaliczenie I semestru z programowania. Nie powiem, żeby mi poszło rewelacyjnie, ale najważniejsze, że wpis w indeksie jest. Drugi przedmiot zaliczony na I semestr. Ciesze się. 
 W dodatku kto zaliczył w sobotę to w niedziele mógł już nie przychodzić na zajęcia. Tym sposobem dostałam kolejny Mikołajowy prezent, wolną niedzielę. Życie jest piękne.

   Życzę Wam równie piękny i miłych Mikołajowych prezentów. 
                                                                                                  Pozdrawiam serdecznie eve-jank

środa, 1 grudnia 2010

Misie na sankach

    Zima się zrobiła. Śnieg napadał. Mama Misiowa wybrała się na snaki ze swoja małą córeczką . Mróz im nie straszny, bo mają ciepłe ubranka. Sami zobaczcie  ciepłe kurteczki, czapeczki i szaliczki.
  Na zdjęciu poniżej już wróciły do domu i zdjęły ubranka.Pewnie za chwilę napiją się ciepłej herbatki z miodem.
  Pozdrawiam Was mroźnie i śnieżnie. U mnie  -10 stopni i śniegu po kolana.Byle do wiosny. Choć przyznam szczerze, że i zima ma swoje uroki. Przynajmniej jak człowiek porządnie zmarznie to szczęśliwy, że już jest w domku.
                                                                                                                 eve-jank
                                                                                         

czwartek, 25 listopada 2010

Miś turysta z okazji Światowego Dnia Pluszowego misia

  Nie miałam w planie umieszczać dziś posta, ale właśnie się dowiedziałam, że dziś jest Światowy Dzień Pluszowego misia. Tak, tak to właśnie dziś 25 listopada ma swoje święto ten ukochany przez wszystkie dzieciaki pluszak. Stateczny z niego gość, bo liczy sobie już 108 lat.  Kto go nie lubi? Chyba wszyscy i duzi i mali go kochają . Misia przecież można podarować każdemu.
Akurat wczoraj zrobiłam na szydełku misia turystę. Oto on:
Zimno się zrobiło, ale misiek jest na to przygotowany. Ubrał spodenki i ciepłą kurteczkę. Zabrał ze sobą gruby koc, a w plecaku ma termos z herbatką i kanapkę.
Dzięki za wszystkie mile komentarze.
                                                                  pozdrawiam eve-jank

wtorek, 23 listopada 2010

Aniołek, hamaczki dla świnek i prezenty od Eli

   Witajcie!


Ciesze się, ciesze!!!! Jestem szczęśliwa i nie będę marudzić i narzekać. Obiecuje! Ostatnio wiele rzeczy mi się udało. Wszystko się jakoś wyjaśnia, normuje, oby tak dalej.
   Nawet programowanie wydaje mi się już nie takie straszne. Zaczynam wierzyć, że się tego nauczę.Ostatnio na zajęciach z programowania strukturalnego dostałam 4 jupi, jupi. Przeliczanie systemów liczbowych też jakoś opanowałam. Choć przyznam szczerze pomoc kolegi była bardzo skazana. Fajnie jak ktoś cierpliwy poświęci parę minut i wytłumaczy.

  Tyle bym chciała napisać, że nie wiem od czego zacząć. Dzieje się sporo. Ciężko zebrać myśli. Poukładać wszystko i jakoś to sensownie przekazać. Od czego tu zacząć? Może zacznę po kolei. Tak jak w tytule.
Aniołek zrobiony na szydełku. Na zamówienie. Najważniejsze, że się spodobał jutro odleci, albo nawet jeszcze dziś. O taki:

   Teraz napiszę jak w bardzo prosty sposób uszyć hamak dla świnki morskiej. Najpierw jednak przedstawię Wam nasze świnki. Oto one. Od lewej Marcysia, Frotka i Zdzisia.
Prawda, że słodkie?
   Do napisania o tym jak zrobić hamaczek zainspirowała mnie Basia w tym poście . Pisze ona o swoich dwóch świnkach. Sami zobaczcie jakie kochane są jej pupilki. W komentarzu u niej na blogu wspomniałam, że uszyłam swoim świnką hamaczki. Basie  zainteresowało jak to zrobiłam. Dobra tak prędziutko. Bierzemy kawałek materiału najlepiej prostokąt 30 cm x 20 cm. Może to być np. jeans, polar(fajnie bo się nie strzępi i nie trzeba go obszywać na około. Robimy tunelik po jednej i drugiej stronie( tej węższej ) i wciągamy sznureczki. Sznurek może być też polarowy. Polar jest bardzo mocny i na pewno się nie urwie. Umieszczam zdjęcie, żeby to było bardziej zrozumiałe.
 
Na zdjęciu poniżej szczęśliwe świnki w hamaczkach.
Mam nadzieję, że pomogłam wszystkim miłośnika świnek morskich i innych gryzoni. Szczurki też bardzo lubią na takich hamakach siedzieć. Wiem, bo kiedyś szyłam taki dla szczurka koleżanki.


  Chwale się  prezentem od Eli. Jest cudowny, mięciutki i cieplutki. Jestem przeszczęśliwa. Blog Eli odwiedzam regularnie od dawna. Podziwiam jej śliczne prace.Jakiś czas temu zapisałam się na candy-rozdawajkę. Nieśmiało i bez wiary na wygraną. Co się jednak okazało? Wygrałam piękny zimowy komplet. Beret, komin i mitenki. Teraz na pewno nie zmarznę.Sami zobaczcie.
  Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy tu zaglądają. Jest mi bardzo miło. Tylko głupio trochę. Ciągle coś wygrywam. Muszę w końcu coś u siebie zorganizować. Mam nadzieję, że znajda się chętni.


   Optymistycznego nastawienia  na cały tydzień życzy 
   
Eve-Jank

czwartek, 18 listopada 2010

Afrykanka, coś słodkiego i włóczkowa niespodzianka.

    Za oknem szaro, ponuro i deszczowo. W końcu już za połową listopada więc cóż  się dziwić. Trzeba się z tym pogodzić.Tylko patrzeć jak śnieg spadnie brrrr. Nie chce nie lubię. Znowu będzie zimno, ślisko i mokro.  Tęsknie do upałów, słoneczka.Właśnie dlatego po raz kolejny zrobiłam Afrykankę.
Afrykanka


Zamówienia skończone, a ręce trzeba było czymś zająć. Odreagować różne różności.Dlatego powstała. Zrobiona jest na szydełku. Usztywniona starymi płytkami CD. Na brzuchu ma kieszonkę. Służy do zawieszania na ścianie, makatka.

     Na blogu u Bean znalazłam fajny przepis na tiramisu. Zrobiłam troszkę inaczej. Biszkopty namoczyłam kawą. Serek homogenizowany zmiksowałam z cukrem, a na górę znowu warstwę biszkoptów i galaretkę. Wyszło takie coś. Smacznego!!!
  Jeszcze  pochwalić się czymś muszę. Odwiedziła mnie koleżanka. Zupełnie spontanicznie i niezapowiedzianie. Nie widziałyśmy się dawno, bo ciągle brak czasu. Bardzo miła wizyta. Kawka, rozmowy i jeszcze prezent dostałam. Sami zobaczcie jaki fajny.


      Pozdrawiam Was serdecznie. Dziękuje za wsparcie i wszystkie miłe słowa. Dzięki, że czytacie zaglądacie i zostawiacie komentarze. Po prostu za to, że jesteście ze mną.
                                                                                                               Eve-Jank

poniedziałek, 15 listopada 2010

Różowy landrynek na odstresowanie

    Mam za sobą trudny weekend. Szkoła. Ostatnie zajęcia z oprogramowania biurowego.I semestr zaliczyłam na ocenę dobrą  i odetchnęłam z ulgą. Szczerze mówiąc  nie bardzo zasługuje na tą ocenę. Przy obliczeniach oferty cenowej z symulacją zysków pogubiłam się kompletnie. Pomyliłam formuły. Trochę to trwało nim udało mi się to wszystko odkręcić. Nie obyło się oczywiście bez pomocy profesora. Zaliczenie dostałam. Do tej pory miałam same 4 i 5 więc pewnie dla tego. Najważniejsze, że wiem gdzie robiłam błędy. Trzeba będzie w domu popracować, żeby dojść do wprawy. Oj trzeba. Ciesze się, że jeden przedmiot ma już z głowy.
   Nie wszyscy zdali wczoraj, ale tylko z tej prostej przyczyny, że ich  nie było. Przyszło aż 7 osób, a w mojej grupie jest ponad 20 osób nie wiem ile dokładnie. Nie bardzo rozumiem tych ludzi. Po co się zapisują jak potem nie chodzą. Przeważnie chodzi po 12 osób góra 15, ale wczoraj to już było przegięcie. Może są tacy mądrzy i wszystko wiedzą, albo mają wszystko w d. Ja przynajmniej wiem, że nic nie wiem dlatego chodzę.
    Liczenie nigdy nie było moją mocną stroną. Od dziecka mam awersję do liczeb i liczenia. Matematyka to była moja największa zmora... ech no cóż albo tą niecheć przełamię i liczby pokocham albo fiu fiu zobaczymy.
    Przeliczanie systemów liczbowych: binarny, dziesiętny i szesnastkowy brzmi strasznie. Może dla wielu z Was jest to proste i śmiejecie się teraz ze mnie. Jak chcecie to się śmiejcie. Dal mnie to nie jest łatwe, a muszę się tego nauczyć. Wiem, że żaden haker, programista czy  informatyk, nie zajedzie daleko bez tej wiedzy.  Jest to podstawa dobrego komputerowca. Bez tego nie ma co się uczyć języków programowania.
Więc co mi pozostało? Ano walczyć z tym dalej.

  Dość. Nie chce Was zanudzić. Miało już nie być o szkle a znowu pisze . Chyba musiałam się po prostu wygadać.
     Wczoraj wieczorem w ramach odstresowania zrobiłam na szydełku różowego misia. Przedstawiam Wam Różowego landrynka. Ta włoczka taka różowiutka skojarzyła mi się z landrynkami.
Dziś w ramach odstresowania umyłam okno i trochę posprzątałam. Trzeba korzystać z pogody.Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających na mojego bloga i czytających te moje wypociny.

                                                                                               Dzięki, że jesteście ze mną
                                                                                                                                        eve-jank
                                                                                                                
Ps. Muszę dziś powalczyć z systemami liczbowymi 3majcie kciuki 


wtorek, 9 listopada 2010

Surówka z kapusty pekinskiej

   Nie będzie szydełkowo ani robótkowo tylko kulinarnie.
 A to Was zaskoczyłam? Co nie? 
Rzadko umieszczam jakieś przepisy, bo nie uważam żebym robiła coś niezwykłego czym warto się chwalić. Jednak dziś się podzielę z Wami fajnym przepisem na surówkę z kapusty pekińskiej.Szperałam po necie aż w końcu zrobiłam po swojemu. Wyszło takie coś:
Proszę się częstować! Jest jesień i wszystkim nam brakuje witamin. Ta surówka ma same zalety. Jest łatwa w przygotowaniu, niskokaloryczna, zdrowa i tania. Podaje przepis gdyby ktoś sobie chciał zrobić podobną.
1 kapusta pekińska-drobno poszatkować
2 marchewki, 1 pietruszka- zetrzeć na tarce o grubych oczkach
1 puszka kukurydzy
sól, pieprz, wegeta, sok z cytryny, 2 łyżki oleju (doprawić na oko jak kto lubi)
wszystko mieszamy i odstawiamy na chwilę żeby smaki się wymieszały i można jeść.

                                                            
pozdrawiam 
i życzę udanego dnia  

Eve-Jank

 

Ps. Idę robić skrzydełka moim aniołkom żeby mogły odlecieć. Mam nadzieję już niebawem

środa, 3 listopada 2010

....bo wszystkie sroki za ogon łapie ......

   Mam strasznie mało czasu . Z niczym nie mogę zdążyć i wszystko robię w biegu.Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, bo wszystkie sroki za ogon łapie. Takie stwierdzenie usłyszałam na swój temat ostatnio. Ano coś w tym chyba jest. Jedna praca druga i jeszcze rękodzieło, a no i szkoła. Ostatnio spotkałam znajomą. Dawno się z nią nie widziałam.
Co słychać?-spytała
A wszystko dobrze-odparłam po amerykańsku.
Tu się zaczęło narzekanie z jej strony, a potem pytania, pytania i pytania. Ona do tych wścibskich należy.  W paru słowach opowiedziałam, że pracuje tu i tam i do szkoły chodzę.
Na studia się zapisałaś? -zrobiła wielkie oczy. Po co Ci to? I jeszcze ten pies ! Tobie to się chyba nudzi!
"Ten pies" czyli mój chyba zrozumiał, bo zaczął kopać akurat w jej kierunku. Obsypał jej płaszczyk.
- Idę pa spieszę się do kosmetyczki idę, wiesz kochana. Spojrzała jeszcze tylko krytycznym okiem na mnie i poszła...Do kosmetyczki hymm
-  I komu tu się nudzi? mruknęłam tylko pod nosem.
-Mówiłaś coś? zawołała odchodząc
-Nie nic , pa miłego dnia.
Pa,pa No powiedzenia Ci życzę. Ty tak wszystkie sroki za ogon łapiesz. Daj sobie trochę luzu i zadbaj o siebie pa... 
   Hymmm bez komentarzy to zostawię. Nawet nie zdenerwowała mnie ta rozmowa, a bardziej rozśmieszyła.
Po co mi to? Hymm .Po co dzieci po co pies, po co szkoła, po co i po co? Ech tak by można mówić o wszystkim. Jakby człowiek nic nie robił, do niczego nie dążył i nikogo nie miał.Może by było łatwiej, prościej, ale jaki by to życie w ogóle miało sens?
 

 Dłubie sobie ostatnio anioły na  zamówienie. Więc nudno trochę u mnie.  Pokaże jednego,żeby nie było że  nie robię.Oto on :
Aniołeczek

Pa idę łapać swoje sroki za ogony. Pozdrawiam Was kochani.
 Dziękuje że do mnie zaglądacie i zostawiacie po sobie ślad.
                                                                                             Eve-Jank

poniedziałek, 25 października 2010

Reniferek, żółwie, a złe myśli idą precz

  Chodzę po blogach i widzę, że u wielu z Was pojawiają się ozdoby świąteczne. Właśnie przypomniałyście mi o tym, że do Bożego Narodzenia już całkiem niedaleko. Wczoraj wyszydełkowałam małego reniferka. Ma 13 cm. i otulony jest ciepłym szaliczkiem.
 Kilka dni temu urodziły mi się dwa żółwie:. Żółwica Gienia. Ubrana oczywiście odpowiednio na tę pogodę.
Jeszcze jeden żółwik. Parę lat temu sobie wymyśliłam takie żółwie i od tego czasu je robię. Można powiedzieć, że mnie opętało żółwi robienie. Czasem tak mam, że jak nie mam czasu na realizowanie większych pomysłów, a zrobić coś koniecznie muszę to nie wiadomo kiedy powstaje żółw. 
 -Czemu znowu żółw? moje córki pytają, a ja odpowiadam
-Po prostu się urodził,a co miałam zrobić?
Tak to już jest z tymi żółwiami.
żółw

   Wszystkim bardzo dziękuje za  miłe i ciepłe słowa. Jesteście kochani. Podnosicie mnie na duchu i sprawiacie, że złe myśli idą precz. Wiem, że bywało gorzej i dawałam radę. We wszystkim co Nas spotyka trzeba widzieć dobre strony. Czasami jest naprawdę trudno, ale te dobre strony zawsze są. Staram się je właśnie dojrzeć.

   Dostałam jedno dość duże zamówienie.Właśnie z nim walczę. Takie rzeczy podnoszą na duchu i sprawiają, że to co robię ma jakiś większy sens.

  Piosenka na dziś:
Yazoo- Happy people  Bardzo ją lubię. Polecam posłuchać na poprawę humorku w ten ponury deszczowy poniedziałek
                                                       pozdrawiam eve-jank

piątek, 22 października 2010

Jesiennie, spacerowo i liściowo.

   Wczoraj u nas sypnęło śniegiem i nie był to wcale śliczny bialutki puszek. Wiało, sypało i zrywało kaptury. Szłam akurat do pracy w tej zamieci.Brrrrrrrr coś okropnego. Przemokłam i zmarzłam. Uświadomiło mi to, że znowu coś ucieka mija kolejny rok.

  Po pracy wzięłam psa i poszłam na łąkę. Chciałam przemyśleć pewne sprawy. Tak mi się trochę pogmatwało ostatnio.Chodziłam liście szeleściły pod nogami. Rozważałam różne warianty. Staram się myśleć pozytywnie. W końcu będzie co będzie. Trochę chyba za bardzo martwię się na zapas.
 One tak kusiły kolorami. Wręcz krzyczały do mnie żeby je pozbierać. Nie mogłam się oprzeć przyniosłam całą stertę pięknych kolorowych liści klonu. Zrobiłam z nich coś czego nie miałam w tym roku robić, a co robiłam zawsze jesienią.Dlaczego nie miałam robić? Czasu mało. Ważniejsze rzeczy czekają w kolejce. Uczyć się trzeba i....e tam co mi tam. Czasem potrzebna mała odskocznia. Pewnie się domyślacie co? Tak, tak sami zobaczcie:
 Bukiet z liści klonu bardzo łatwo zrobić. Ja składam liście na pól i zwijam w rulonik potem dokładam następny i obwiązuje mocno sznurkiem. Jeżeli ktoś jeszcze tego nie robił to polecam spróbować. W końcu nawet jak kilka liści zmarnujecie to nic się nie stanie.
   Moherowego misia jeszcze zrobiłam. Oto on:
Coś szydełkowego musi być. W moim przypadku to już chyba nałóg.

                                            Pozdrawiam Was serdecznie  eve-jank

Ps. Dziś znowu piękna słoneczna jesień. Liście można iść zbierać. Może znowu okrężna droga będę wracać i do parku zajrzę.
  Znowu baner zmieniłam . Zauważyliście? Troche tak w ramach ćwiczeń w Corel'u ( jasne usprawiedliwiam się)