wtorek, 31 sierpnia 2010

Miś Gigant, prezenty od Zuli, rybka Natalki i zbawa blogowa

  Kilka dni temu zrobiłam misia na zamówienie. Bardzo dużego misia, bo aż na 37 cm. Było to dla mnie wyzwanie ponieważ takiego olbrzyma jeszcze nie robiłam. Zdjęcie na krześle koło pudełka zapałek żeby było widać jaki jest duży.
  Muszę się pochwalić jaką niespodziankę dziś dostałam od Zuli . Jestem zachwycona piękną serwetką i zakładką frywolikową. Cudne prezenty bardzo starannie wykonane. Dostałam jeszcze słodkości i pocztówkę. Sami zobaczcie jakie śliczności. Zula dziękuje bardzo. Jesteś kochana.
Pokaże Wam jeszcze co uszyła moja starsza córka Natalka. Sama zrobiła wykrój. Oto jej rybka:
Teraz zabawa blogowa w 10. Zaprosiły mnie do niej. beso_78 i Iza
Zasady:
 Napisz, kto Cię zaprosił do zabawy.
  Wymień 10 rzeczy, które lubisz.
Zaproś kolejnych 10 osób i poinformuj je w komentarzach.
Lubię:
1. Szydełkowanie i inne rękodzieło, ale szydełkowanie najbardziej.
2. Upalne lato.
3.Pływać
4.Jeździć na rowerze.
5. Wycieczki w góry.
6. Ryż mogę go jeść codziennie w różnej postaci z warzywami, na słodko, z mlekiem.
7. Kawę.
8. Swój balkon pełen kwiatów które sama wyhodowałam z nasion.
9. Mojego psa Czarka, bo zawsze mnie słucha i nigdy nie muszę go namawiać na spacer.
10. Zapach świeżo skoszonego siana.

     Kogo by tu zaprosić? Oj nie wiem. Pospacerowałam po blogach i chyba wszyscy moi znajomi brali już w tej zabawie udział. Jeżeli ktoś jeszcze ma ochotę to niech napisze.

                                                                                                      pozdrawiam serdecznie Eve-Jank

piątek, 27 sierpnia 2010

Wycieczka do Żywca i pamiątki z Medugorje

  Witam!

 Dziś będzie zupełnie nie o robótkach. Nie żebym nic nie robiła, bo cały czas robię. Na razie jednak nic nie mam skończonego. Pomału realizuje zamówienia takie bardzo przyszłościowe...
  Kilka dni temu byliśmy z rodzinką w Żywcu. Miasteczko niewielkie, ale całkiem sympatyczne. Wiele tam można zwiedzić. Piękny Rynek :
Niedaleko rynku znajduje się pomnik Jana Pawła II.

Najbardziej jednak zachwycił mnie Park Zamkowy – założony przez Wielopolskich w końcu XVII w., przekomponowany w stylu angielskim przez Habsburgów na przełomie XIX i XX w.
 Domek Chiński w którym mieści się kawiarnia. Fontanna, urocze mostki, alejki parkowe ma to swój urok. W parku znajduje się tez mini ZOO niestety było w remoncie. Przez kratę udało mi się sfotografować takiego oto znudzonego osobnika.
Teraz o Medugorje. Koleżanka z pracy była w Chorwacji i przywiozła moim dziewczynką prezenciki. Bardzo to miłe i dlatego się chwale. Różańce świecą w ciemności.

Dzięki za wszystkie komentarze. Pozdrawiam Was serdecznie dziewczyny i chłopcy
                                                                                                                     eve-jank
 INFORMACJA
U sympatycznej Agaty w patchworkowie candy zapraszam. Do wygrania takie śliczne podkładki. 

niedziela, 22 sierpnia 2010

Ramka do lusterka i muszlowe dyndadełka.

   Bardzo dziękuje za wszystkie miłe komentarze do poprzedniego postu. Fajnie, że moje kosze się spodobały. Powiem Wam, że było to dla mnie wyzwanie. Od lat robię małe koszyczki takie, które można postawić na półce. Świetnie spełniają swoją funkcję. Jednak takich wielkich koszy nie robiłam nigdy. 
 Sanko ręce trochę bolały, ale pewno że było warto, alusia39-kokusia, beso_78, Magda, bierzcie się do pracy i róbcie kosze. Będzie mi miło, że Was zainspirowałam. PoliArt może nie uwierzysz, ale ja też niektóre szpargały trzymam w kartonach łups wydało się. Tylko trzymam je tam gdzie ich nie widać np. w szafie. Wszystkim pozostałym dzięki za miłe słowo. Fajnie, że do mnie zaglądacie.

 I czym ja Was mogę jeszcze zaskoczyć? Wczoraj zrobiłam ramkę do lusterka. Pomogły córki. Lusterko było ich. Takie zwykłe plastikowe. Wykorzystałam starą plastelinę, muszle które były w domu i złoty lakier do paznokci. Całość polakierowana bezbarwnym lakierem do drewna. Wygląda to tak:
Z reszty muszelek zrobiłam dyndadełka. Wiszą w pokoju i fajnie grzechoczą jak wiatr zawieje. Kawałek sznurka i znowu złoty lakier do paznokci. Dziurki w muszlach robiłam igłą . Nie było łatwo, ale się udało.
 Pozdrawiam Was serdecznie. Dzięki, że tu zaglądacie. Wiele to dla mnie znaczy.

                                                            Eve-Jank                                  

środa, 18 sierpnia 2010

Prawie jak wiklina

    Moja rodzinka wróciła. Cisza spokój to już tylko wspomnienie, ale przynajmniej jest wesoło. Lubię pobyć czasem sama, ale tydzień to już przesada. Jeszcze kilka dni i chyba bym oszalała. Lubię ten gwar, szum przynajmniej coś się dzieje. Nie rozumiem ludzi którzy z wyboru są sami...

   Przez ten tydzień kiedy byłam sama umyłam okna, wysprzątałam cale mieszkanie. Zrobiłam porządek w swoich przydasiach czyli włóczkach, szmatkach itp.
  Powstały też kosze do których zrobienia przymierzałam się od dawna. Zawsze podobały mi się wiklinowe, albo bambusowe kosze. Niestety są dość drogie i nie stać mnie na nie. Oto moja wersja koszy na przydasie.
Kosze są zrobione na szydełku, a w środku mają plastikową konstrukcję. Te małe to 10 litrowe pojemniki po płynie. Duże kosze to po prostu stare plastikowe kosze na pranie. Takie kosze  ludzie często wyrzucają, bo np. pokrywka pęknie, albo są zupełnie dobre tylko się znudzą komuś. Warto popytać znajomych.
Może ktoś ma niepotrzebny taki kosz. Ja swoje znalazłam koło pojemników na plastiki. Włóczki użyte to różnego rodzaje resztek jakie miałam w domu. Robiłam bardzo grubym szydełkiem nr 10, melanż 6 nitek.
I jeszcze jeden kosz:
 Na koszu stoi mój kubek na kawę i lemur.
 Jak się przyjrzycie to zobaczycie nawet na kubku mam włóczki he he. Postawiłam je po to żebyście zobaczyli jakie faktycznie są wielkie .

   Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuje za wszystkie miła komentarze. Fajnie, że jesteście ze mną to naprawdę pomaga i mobilizuje do pracy
                                                   pozdrawiam 

Eve-Jank

niedziela, 15 sierpnia 2010

Czas brać sie do pracy.

   Dziękuje Wam za wszystkie miłe słowa. Tym co zaglądają i nic nie napisali, bo nie wiedzieli co też dziękuję.W takich sytuacjach sama często nie wiem co powiedzieć.
  Dziś rozmawiałam z mężem przez telefon. Spytał czy chce pogadać z Moniką? Chciałam bardzo chciałam, ale powiedziałam nie. Bałam się, że się rozkleję i zacznę płakać do słuchawki. Tego by jeszcze brakowało ciotka zamiast pocieszyć to beczy. Co można powiedzieć 12 -latce która właśnie straciła ojca?   Wiem , że ona tego nie słyszała. Na pewno było by jej przykro.
   Ja nie pojechałam, bo nie mam urlopu. wszystko stało się tak nagle.

   Wybaczcie mi, że wprowadzam tu smutny nastrój. Po prostu jest mi ciężko. Chciałam to z siebie wyrzucić i się wytłumaczyć dlaczego mało bywam na Waszych blogach.

     Dziś przy kawie powstał szybki rysunek komiksowy . Aparatu na razie nie mam. Jak moja rodzinka wróci to umieszczę jakieś fotki. Robić robię nawet sporo. Praca jest w końcu dobra na wszystko i daje zapomnienie.
 Cóż zrobić w końcu życie toczy się dalej a Ci co zostali mają prze....ch .

       Pozdrawiam Was serdecznie i dzięki, że jesteście . Następny post z fotkami i bez narzekania obiecuję
                                                                                                                          Eve-Jank

piątek, 13 sierpnia 2010

Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą ...

   Kilka dni temu szwagier mojego męża zginął w wypadku. Osierocił troje dzieci. Nie mieści mi się to w głowie zdrowy młody chłop. Nawet nie wiem co napisać. Dziś przy kawie zrobiłam jego portret. Ot taki szybki szkic jak go zapamiętałam. Tablet coś mi nawala wiec prawie cały rysowany myszką . Dawno nic nie rysowałam więc wybaczcie wyszło jak wyszło.
Znaliśmy się dobrze . Dwa tygodnie przed nami brał ślub z siostrą męża. Była wtedy właściwie jedna wielka dwutygodniowa impreza.....
  Zawsze uśmiechnięty, pogodny.Oddałby ostatnia koszulę bez zastanowienia. Dbał o rodzinę.

Pozdrawiam Was serdecznie i wybaczcie, że mało mnie tu ostatnio

" ...Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego..." 
                                                                Ks. Jan Twardowski

Eve-Jank

niedziela, 8 sierpnia 2010

Robaczywe jabłka i mama misiowa

 Witam Was serdecznie w niedzielne przedpołudnie.Nie myślcie sobie, że ja  się tylko włóczę  gdzieś po górach i nic nie robię. Na szydełko zawsze znajdzie się czas. Ostatnio zrobiłam sobie coś do kuchni. Dwa jabłka, które mogą służyć jako łapki do garnków lub jako podkładki pod garnki. Zrobione są z kliku nitek grubych włoczek.
  Oto one: 
Miały być zwykłe jabłka. Po zrobieniu wydały mi się strasznie nudne. Dorobiłam jakieś dziwne robaczywe aplikacje. Teraz wyglądają jak widzicie. Jak dla mnie są śmieszne , ale oczywiście nie każdemu muszą się podobać. Ważne , że spełniają swoja funkcję.
  Zrobiłam jeszcze mamę misiową. Już podobne robiłam. Ta jest może trochę skromniejsza, bo ma w torbie tylko miód i chleb. Chyba przed wypłatą była heh no cóż .

 Dzięki  za wszystkie miłe komentarze. Każde Wasze miłe słowa jest na wagę złota.
                                    Pozdrawiam Was serdecznie   eve-jank  

środa, 4 sierpnia 2010

Szczyrk, góra Skrzyczne

Witajcie! 

  W poniedziałek był piękny słoneczny dzień. Wybrałam się z rodzinką do Szczyrku. Celem naszej wyprawy była góra Skrzyczne. Skrzyczne (1257 m n.p.m.) – najwyższy szczyt w grupie górskiej Beskidu Śląskiego w Zewnętrznych Karpatach Zachodnich w Polsce. Jako najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego Skrzyczne należy do Korony Gór Polski. Świetna wycieczka dla tych co kochają góry. A jakie widoki? Sami zobaczcie.
 darmowy hosting obrazków
Na szczycie Skrzycznego od końca lat 90. XX w. wznosi się charakterystyczny 87-metrowy maszt nadajnika RTV. W usytuowanym obok budynku mieści się Radiowo-Telewizyjny Ośrodek Nadawczy Wisła/Skrzyczne firmy EmiTel z grupy TP SA.
 darmowy hosting obrazków       
Widok ze szczytu. W oddali widać jezioro Żywieckie.
darmowy hosting obrazków
Na górę wyjechaliśmy kolejką.
Schodziliśmy na nogach. Trasa obliczona na około dwie godziny. Myśmy szli trochę dłużej, bo robiliśmy postoje. W miedzy czasie złapałam takiego motylka. Oczywiście tylko na zdjęciu.
Zobaczcie jaki śliczny.
  Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za sympatyczne komentarze. Miło mi, że do mnie zaglądacie. Fajne, że pojawiają się nowe osoby.
                      Miłego dnia życzy 
Eve-Jank